16 listopada 2006

Jak Belg zadzwonil do Bąka

Niewystarczy Polakom, że wygrywają w Europie, muszą jeszcze zaznaczyć swoją obecność w inny sposób. Belgowie tak się przestraszyli naszych "Orłów", aż próbowali ich przekupić - "podobno".

"Przegląd Sportowy" napisał:

– Przed meczem miałem dziwny telefon. Dostałem propozycję sprzedania meczu z Belgią. Ale nie chcę nic więcej na ten temat mówić – rzucił Jacek Bąk w obecności dziennikarzy po wczorajszym spotkaniu.


Podobno do pokoju hotelowego Bąka zadzwoniono z zastrzeżonego numeru i najpierw po angielsku, a potem po francusku złożono mu ofertę: za kilkadziesiąt tysięcy dolarów miał sprokurować rzut karny dla Belgów. Kapitan polskiej reprezentacji, Maciej Żurawski, nie ukrywał, że też zna sprawę. – Słyszałem o tym. Ale wolę bagatelizować tę historię. Wygraliśmy. I co tu więcej rozwijać ten wątek? – stwierdził. O sprawie piłkarze poinformowali też Leo Beenhakkera.

W „Sodehotel” zatrzymał się wczoraj Tadeusz Fogiel, który od kilkunastu lat opiekuje się karierą Bąka. On także przyznaje, że słyszał o tajemniczym telefonie. – Doprawdy nie wiem, jak się do tego odnieść. Czy to była propozycja korupcyjna, czy tylko czyjś idiotyczny żart. To rozstrzygnąć można byłoby tylko przy pomocy policji – zaznacza.
Trudno mi w to uwierzyć. Wątpie żeby Belgowie byli tak głupi i nieroztropni, aby na najwyższym poziomie bawić się w podobne rzeczy. Zapewne był to jakiś głupi żart. Jednak z niecierpliwością czekam na rozwój wypadków. Wiele ostatnio mnie zdziwiło, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej?

A Janek Tomaszewski ja zwykle panikuje:
- To niemożliwe – komentuje zszokowany Jan Tomaszewski. – Jeśli to prawda, UEFA zdyskwalifikuje Belgię. Oby tylko Jacek miał dowody na poparcie swoich słów – dodał były reprezentant Polski.

Brak komentarzy: